Wraz z nadejściem Nowego Roku,który po raz pierwszy witaliśmy w naszym mieszkaniu, przyszła pora na pożegnania...
Na pierwszy ogień poszła nasza choinka, która pęknie zdobiła nasz taras zimowy zwany też trzecim pokojem.
Z bólem serca przyszło mi jej rozbieranie,bo wspaniale było spędzać przy niej wieczory z dobrym filmem,grzanym winem,lub oglądając rodzinne albumy.
Na szczęście nie zakończyła swojego życia na śmietniku, tylko została godnie przeniesiona na taras,więc i ból serca okazał się mniejszy.
Najbardziej jednak zawiedziony brakiem choinki okazał się L,który uwielbiał jak świeciły się lampki i kazał nam je włączać nawet w dzień.
Wszystkie dekoracje i bombki trafiły do specjalnie przygotowanego kartonu.
Oprócz choinki zniknęły z mieszkania Bożonarodzeniowe ozdoby.
Zostały zamienione na typowo zimowe,więc łatwo się domyślić, że u nas nadal króluje biel.
Razem ze Świętem Trzech Króli zakończył się też pobyt w naszym miejscu na ziemi.
Cudowny świąteczno-noworoczny czas dobiegł końca,więc pakowanie trzeba było rozpocząć i wyruszyć wraz z M do angielskiego Domu na Walizkach.
Mam nadzieję,że ponad dwa miesiące z dala od ukochanego Bałtyku minął nam szybko i miło.
Z naszym ukochanym domem jednak się nie żegnam i co jakiś czas będę Was tam zapraszać,bo trochę pobiegałam z aparatem:)
Wpisy więc będą z dwóch domów.
Tymczasem wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku,aby był szczęśliwy i pełen miłości!
PS. Z Nowym Rokiem pożegnaliśmy też smoczek u L.
Pierwsza próba spania bez niego za nami. Zobaczymy jak będzie wieczorem.
Trzymajcie za mnie kciuki,bo to wyzwanie dla Rodzicielki!
Ściskam Was MOCNO!!!!
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz