poniedziałek, 31 marca 2014

Polubić poniedziałek



Sporo osób nie lubi poniedziałków. 

Film powstał nawet o tym tytule. Zarzuty pod biedakiem idą o to, że zaraz po weekendzie,że do pracy trzeba wracać, a do następnych wolnych dni jeszcze CAŁE pięć długich dób.

Stąd jest mniej lubiany od swoich kolegów (czyt.pozostałych dni tygodnia).

Fakt, ciężko się przestawić i po błogim dwudniowym lenistwie ruszyć z kopyta.

A gdyby tak polubić poniedziałek...? Spróbować go oswoić ba nawet uczcić, że przyszedł zaraz po niedzieli.

Przygotować sobie pyszne śniadanie i zjeść je bez pośpiechu.

Przecież pranie nie ucieknie, odkurzacz też grzecznie poczeka na swoją kolej.




 Dodajmy do tego jeszcze ulubione kwiaty. 

Moje, to prezent na Dzień Matki.

Tak, tak, wiem że jest marzec, ale w UK 30.03 dzień ten jest obchodzony.

 Każda okazja dobra do świętowania jest, więc w tym roku obchodzę dwa Dni Matki:)










 Długo zastanawiałam się co też dziś zaserwować sobie w ten cudny poniedziałkowy poranek.

Wybór padł na bagietkę z masłem czosnkowym, mozarellę i pomidory.






 Pieski małe dwa też załapały się na zdjęcie:)














Jak mawia mój L: "mama mniammmm"










 Na koniec jeszcze sok z mleczu. Piłyście kiedyś?
Pychaaaaaaaaaa:)!!!




Miłego poniedziałku



:)

piątek, 28 marca 2014

Po uszy zakochana!



Wiosna, wiadomo idealna pora na nowe miłości... Nie mam tu też na myśli mojego M, bo w nim zakochana jestem bez względu na porę roku!

Wraz z uziemieniem w domu spowodowanym katarem L i delikatnie mówiąc nie najlepszą aurą za oknem, zniknęłam w czeluściach internetowych inspiracji.

Projekt kuchni już prawie skończony. Nieoceniony kolejny raz okazał się mój inżynier, który pomimo przeziębienia wieczorami wrysowywał, ulepszał, szukał idealnych rozwiązań.

Podziwiam go bez dwóch zdań!

Ja tymczasem, szukałam czegoś na udekorowanie ściany. Nie wiem jeszcze dokładnie której,ale to najmniejszy problem....coś się zawsze znajdzie.

Na samym początku marzyła mi się farba tablicowa.
Potem odkryłam tapetę magnetyczną spełniającą funkcję owej farby.

Ale to nie ona skradła me serce...


źródło


źródło

Oto on!!!!!!!!!

Zakochałam się w tych jego dłuuuuuugich uszach, pięknym głębokim spojrzeniu...i jeszcze te wąsy....

Z resztą zobaczcie sami!


źródło


źródło


źródło


źródło

 Przystojniak, prawda?

 Można wyskoczyć jak królik z kapelusza, albo mieć witającego nas osobnika w przedpokoju, kuchni, pokoju dziecięcym , czy nad blatem biurka.

Każde miejsce dozwolone! Ja już zerkam na rzut mieszkania szukając odpowiedniego (czyt. zaszczytnego) miejsca dla mojej Futrzanej Miłości.

 Boski królik ( i inne zwierzaki) do kupienia TUTAJ



źródło


źródło


źródło



źródło



Wczoraj przy kolacji pokazałam M obiekt moich westchnień....

Powoli oswaja się z tą myślą, przynajmniej mam taką nadzieję:)


A Wy, które miejsce wybralibyście na tę tapetę?


Wiosennie ciepłego weekendu życzę!!!!


:)




środa, 26 marca 2014

W poszukiwaniu wiosny



W niedzielę zaliczyliśmy dwa podejścia wyjścia na spacer.

 Gdy w końcu, udało nam się znaleźć lukę pomiędzy chmurami i opadami, spakowaliśmy się w 5 minut (co przy niemowlaku jest dobrym czasem- wierzcie mi:)) i pojechaliśmy szukać Pani Wiosny.
.
Nie zajęło nam to zbyt wiele czasu, bo już przy wejściu do parku przywitały nas całe polany żonkili.

 W promieniach słońca wszystko prezentowało się cudownie.






























Gdyby nie silny wiatr, który towarzyszył nam przez cały ten czas, byłoby wręcz gorąco.

Pogoda bywa teraz jednak zdradliwa. Mam na to dowód w postaci kataru L i przeziębienia u M.

Tylko ja pozostałam na polu bitwy. Na razie się nie poddaję!


Miłej środy!!!



:)

poniedziałek, 24 marca 2014

Wiśniowy poranek



Weekend, weekend i po weekendzie!

 Mam nadzieję, że pogoda u Was dopisała i wypoczęliście choć trochę:)

U nas było nawet śniadanie do łóżka, więc mój post okazał się chyba jakiś proroczy:)

Tak posileni, uzbrojeni w miarkę, udaliśmy się do ikei w poszukiwaniu ciekawych rozwiązań i inspiracji do projektowanej przez nas kuchni.

Łazienka już gotowa, więc idziemy za ciosem i to właśnie kuchnia będzie następna!

Po burzy mózgów musiał być czas na relaks na spacerze.

Skąd właśnie przywędrował do nas kwiat wiśni.

Pachnie fantastycznie i nie jest istotne, że przy każdym ruchu sypie się jak szalony (od czego jest odkurzacz).

Zapach kojarzy mi się z dzieciństwem i to jest najważniejsze:)


















  Dla mnie to najlepszy dowód, że wiosna już w pełni.








Wiosennego tygodnia!


:)

piątek, 21 marca 2014

Kawa do łóżka nie tylko na weekend


Piękny, słoneczny poranek dziś u nas! 

Mam nadzieję, że u Was jest podobnie:)
Dziecko właśnie zasnęło, więc mam jakieś minimum 40 minut dla siebie.
Przynajmniej mam nadzieję, że będzie to tyle!
Przez ten czas wiele można zrobić. Wcześniej (czyt. nie będąc jeszcze matką) nie zdawałam sobie z tego sprawy. Czas ten kojarzył mi się raczej z godziną lekcyjną, albo co przyjemniejsze długością ulubionego serialu.

Teraz wiem jednak, że przez ten SZMAT czasu można poprasować, posprzątać, ugotować obiad, a nawet upiec ciasto.

Można też, jak ja dziś po prostu  wypić kawę w łóżku:)
Ciesząc się chwilą tylko dla siebie...
No dobra mądrzę się, bo większość rzeczy łącznie z upieczeniem ciasta na weekend zrobiłam wczoraj;)

Tak więc poleniuchujmy, a co:)













 Kawa z kardamonem ,cynamonem no i ciasto bananowe. 
Przepis pojawił się już na blogu. Znajdziecie go TUTAJ.



źródło: pinterest.com








Miłego dnia i weekendu z kawą w łóżku!



:)



środa, 19 marca 2014

Iglak na balkonie



Do naszego "domu na walizkach" dołączyło małe iglaste drzewko.

 Stało się to za sprawą chęci zaadaptowania balkonu. Tak jak pisałam jestem w transie urządzania, a że robi się coraz cieplej, przyjemnie byłoby móc wypić kawę na zewnątrz, prawda?

Przed dekorowaniem i ukwiecaniem należało jednak najpierw dokładnie posprzątać. Pierwsze kroki w tym temacie  poczyniłam już wczoraj.

Tak, aby nowy mieszkaniec mógł się u nas rozgościć...









Z braku odpowiednio dekoracyjnej doniczki wykorzystałam zwykłą papierową torebkę, która została mi po podróży.







Niebawem dołączą do drzewka inne rośliny. Może jakieś zioła?

Pierwszy krok został jednak poczyniony i nie ma już odwrotu!:)



Miłego dnia!


:)

poniedziałek, 17 marca 2014

Pasta jajeczno-serowa dla maluszka i nie tylko!



Witam Was!

Tym razem  już jednak nie z Polski!

 Sześć tygodni nad Bałtykiem minęło szybko i teraz pora na cztery tygodnie na walizkach.

Tak więc długa droga przebyta za nami. L śpi właśnie. Jak tak patrzę na niego to myślę, że dobry ma pomysł dziecko z tą drzemką. Chętnie bym poszła za jego przykładem, ale walizki same się nie rozpakują. 

Chciałabym Wam bardzo podziękować za ilość komentarzy pod ostatnim postem! Jest mi niezwykle miło, że nasza łazienka przypadła do gustu tak wielu osobom.
To dopiero początek. Teraz zacznie się szaleństwo z dodatkami- czyli to co lubię najbardziej:)!

Tymczasem jesteśmy w "domu na walizkach" i już mnie nosi by tutaj też coś pozmieniać.
Chyba padnie na balkon...

Dziś jednak dla odmiany czas pomyśleć o najmłodszych i nie tylko.
 Stąd:


Pasta jajeczno-serowa

składniki:

1 jajko
2-3 łyżeczki sera koziego (lub gęstego twarożku krowiego)
szczypta pieprzu czarnego
szczypta imbiru
szczypta soli (do smaku)
odrobina miękkiego masła 
szczypta kurkumy
szczypta kminku mielonego
szczypta pieprzu ziołowego (do smaku)


wykonanie:

Jajko gotujemy na twardo lub półtwardo. Rozgniatamy widelcem w miseczce. Dodajemy szczyptę czarnego pieprzu, szczyptę imbiru i soli.
Następnie dokładamy 2-3 łyżeczki sera koziego (lub gęstego twarożku krowiego) i odrobinę miękkiego masła. Doprawiamy szczyptą kurkumy, szczyptą kminku mielonego i pieprzu ziołowego.

Gotowe!

Przepis przeznaczony jest dla dzieci od 1,5 roku życia, ale również dla mam karmiących i kobiet w ciąży.


Smacznego!!!


 :)


sobota, 15 marca 2014

Urządziliśmy się!



Udało się! 

Po sześciu tygodniach spędzonych w Polsce, czterech tygodniach prac z czego dwóch spędzonych na czekaniu na armaturę mamy KONIEC PRAC!

Łazienka jest dokładnie taka jak chcieliśmy.

Przede wszystkim biała z dwoma dużymi lustrami, które optycznie ją powiększają.

Kolejnym założeniem naszego projekty było maksymalne wykorzystanie małej przestrzeni. Stąd duża, pojemna, dębowa szafka pod umywalką. Gotowa pomieścić sporą ilość kosmetyków.

 Łazienka miała być też funkcjonalna. Cel osiągnięty został przez zabudowę pralki aż po sam sufit. Mam więc mini pralnię z miejscem na ręczniki, szlafroki, detergenty do prania, które nie będą w zasięgu małych wszędobylskich rączek L.

Kompromisem był prysznic zamiast wanny. Wannę mam w naszym "domu na walizkach", więc łatwiej mi było zaakceptować tę zmianę.

Oto efekty...












Oświetlenie wybrane przeze mnie w ekspresowym tempie jakichś 5 minut. Spodobały mi się klosze w formie grubych słoików, a raczek ich denek. Dają cudne, rozproszone światło.
Są dowodem na to, że nieraz pierwszy wybór jest najlepszy.






Jadąc dziś do naszego Domu M zabrał puf kupiony przeze mnie już jakiś czas temu w znanym sklepie z miłym nakrapianym owadem:) 

Tym sposobem otrzymał zaszczytny tytuł naszego pierwszego "mebla" w nowym domu.








Jak widać spodobał się również najmłodszemu członkowi naszej rodziny!

Dziś dobiegł końca mój pobyt w Polsce. Czeka mnie jeszcze "ukochane" pakowanie walizek i jutro w drogę...

Miłego i mniej wietrznego weekendu!

:)