poniedziałek, 30 czerwca 2014

Nad angielskim morzem



Hej hej! Jak tam u Was po weekendzie? Pogoda dopisała?

U nas było intensywnie,ale fantastycznie! Pogodę mieliśmy cudowną i sobotę spędziliśmy nad morzem w bardzo miłym towarzystwie.
L wybawiony za wszystkie czasy w  towarzystwie dwójki małych rozrabiaków,więc pełnia szczęścia.





 Bałtyk to to nie jest,ale mieliśmy szczęście widząc wodę, bo był przypływ:)








Ponad  stuletnie (dwustuletnie też) kamienice przy promenadzie...









...zaraz za którymi mieszkają nasi znajomi. Na plażę mają więc jakieś 3 minuty!!!








Takie widoki mają z balkonu...






















 Niesamowicie klimatyczne, a jak spojrzałam w prawo to byłam w siódmym niebie....





W tym momencie wiedziałam ,że balkon byłby moim ulubionym miejscem w całym mieszkaniu. 

Wyobrażacie sobie jak musi smakować kawa pita w TAKIEJ scenerii...????





Wiemy,że chcemy niebawem tam wrócić,ale na dłużej. Jeden dzień o stanowczo za mało!

A jak Wasze plany wakacyjne?
 

Ściskam Was serdecznie!




:)

piątek, 27 czerwca 2014

Deszczowy poranek


Przyszło i do nas- ochłodzenie (nawet miłe) i deszcz (to już miłe nie jest, zważywszy na posiadanie małego Szoguna,który uwielbia spędzać czas na placu zabaw).

Rodzicielka,też lubi owy plac zabaw, gdyż po całym dniu pełnym wrażeń Pociecha  wymęczona przesypia noce całe. Dodawać nie muszę,że rodzice także:)

Tak więc,dziś nie lada wyzwanie przede mną, czyli wymyślenie jakiś zabaw, lub znalezienie luki pomiędzy opadami, by jednak udać się na spacer.








I ja w końcu doczekałam się goździków .

 Długo kazały na siebie czekać. Czekałam więc w nadziei,że jeszcze przed wyjazdem do Polski na wakacje uraczą mnie cudnym różowym kolorem (jak było napisane na doniczce). 

Byłam lekko zdziwiona, gdy oczom moim ukazał się krwiście czerwony egzemplarz.

Jednak zaraz za nim pojawił się również różowy. 

Ot, taki dwukolorowy ( jak na razie) okaz:)








 Zaraz po zrobieniu zdjęć rozpadało się na dobre,a wiadomo nie od dziś,że podczas deszczu dzieci się nudzą (nie tylko one zresztą).
Zabraliśmy się więc za poranne wypieki. Jutro planowany wyjazd nad morze do znajomych,więc akurat okazja się znalazła.

Dla mnie każda jest dobra,żeby upiec coś słodkiego,ale o ty ciiiii....:)





Ale swoją drogą,żeby pod koniec czerwca człowiek musiał się doświetlać, prawie jak jesienią....







Cudownego weekendu Wam życzę takiego prawdziwie letniego!!!



:)

środa, 25 czerwca 2014

Ciasto BARDZO czekoladowe z musem ze świeżych truskawek


Oj, gorącą dziś znowu u nas !

Okna pootwierane,balkon też. Niewiele to daje, a dopiero jest po dziewiątej rano.

W taka pogodę, to i jeść się nie chce,nie wspominając już o pichceniu czegokolwiek-jest za gorąco!!!

 Jedyne co jest w stanie mnie skusić to truskawki-pod każdą postacią.

Dziś przepis na czekoladową pychotę, który dostałam dzięki uprzejmości Oli:) 

To właśnie będąc u niej zostaliśmy nim ugoszczeni i było pysznie. 

Od razu wiedziałam,że właśnie to ciasto będzie idealne na Dzień Ojca i wiecie co....?

Okazało się strzałem w dziesiątkę:)








składniki:
ciasto
2 tabliczki czekolady ( ja użyłam mlecznej i gorzkiej)
200g masła
150-200g cukru ( użyłam trzcinowego)
50g mąki
4 jajka



 mus
ok 700g truskawek
2 łyżki cukru pudru
odrobina soku z cytryny


wykonanie:

W garnku rozpuszczamy czekoladę z masłem. Dodajemy cukier i mąkę.
 Cały czas mieszamy, aż cukier dokładnie się rozpuści.
 W oddzielnym garnku ubijamy jajka za pomocą miksera na puszystą pianę. 
Następnie dodajemy je do masy z czekolady,masła, cukru i mąki. 
Dokładnie mieszamy.
Całość przelewamy do natłuszczonej keksówki. Pieczemy ok.35minut w 180 stopniach.

Do ciasta możemy dodać np. migdały czy skórkę pomarańczy.

Na wierzch sypiemy cukier puder.

Podajemy na ciepło, albo zimno. Dla mnie idealnie smakuje schłodzone :)

Truskawki na mus miksujemy za pomocą blendera,dodajemy cukier puder i klka kropel cytryny.


Gotowe!


















Smacznego!!

U nas to przedostatni (ponoć) gorący dzień przed znacznym ochłodzeniem,więc idziemy korzystać ze słońca:)


Ściskam Was serdecznie


:)

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Wyjątkowy poniedziałek



Dziś dzień dla nas wyjątkowy i to podwójnie...

 To już drugi Dzień Ojca naszego L,ale pierwszy który spędzi ze swoim Tatą:)

Od rana buszowaniom w kuchni nie było końca.

 Przygotowywane i pieczone były pyszności specjalnie na tę okazję!

Życzenia napisane, prezent czeka na zapakowanie, gdy tylko L zechce w końcu pójść spać.


źródło


źródło


źródło


Tak więc, najlepsze życzenia dla wszystkich Tatusiów! Wielu przespanych nocy życzymy:)

A u Was jak wygląda Ten dzień?


Ps. to już mój setny post!!! Kiedy to minęło i kiedy to się napisało??

Dziękuję Wam,że jesteście,czytacie i komentujecie:)



Ściskam Was najmocniej jak się tylko da!!!!


:)

piątek, 20 czerwca 2014

Niespieszne, słoneczne poranki


Kolejny, piękny dzień się u nas zapowiada.

Jest tak jak lubię...słońce chowające się co jakiś czas za białe chmury,lekki wiatr dający ochłodę. 
Idealnie jeśli chodzi o wiosnę, (albo już prawie lato) w mieście.

W taką pogodę mamy z L swoje codzienne rytuały.

Najpierw, budzimy się niespiesznie (to raczej ja),bo L już od siódmej rano domaga się wyciągnięcia z łóżeczka.
 Do uszu moich, dobiega wtedy szybkie tuptanie i podnosząc oko widzę roześmianą buźkę z tymi dwunastoma zębami.
 Taką wyspaną i rumianą (czego pewnie o mnie powiedzieć nie można:))

Widzę spod powieki jak próbuje niezdarnie wdrapać się do naszego łóżka.
Jeszce mu to nie wychodzi,więc doskonale wiem,że zaraz usłyszę prośbę o pomoc w tym jakże trudnym jeszcze przedsięwzięciu.

Potem, następuje radość przeogromna i znowu usta się cieszą.

 Mama też jest szczęśliwa bo ma swoje Szczęście tak blisko.

Patrzę wtedy ukradkiem jak bawi się na kołdrze,ogląda swoje stopy,potem szuka matczynych, przygląda się im i  porównuje.

Patrze tak i ciągle mi go mało,jego uśmiechu, pisków, niebieskich oczu.

Patrzę tak i nadziwić się nie mogę, że mam taki Cud,Spełnienie Marzeń Największych ,Moje Własne!


źródło


źródło


źródło


źródło


źródło


źródło


źródło

Szczęście właśnie usnęło, gdy piszę do Was z pyszną kawą w ręku. Jak tylko wstanie wyruszamy na plac zabaw,zaopatrzeni w koc,gdybyśmy nagle mieli ochotę odpocząć na zielonej trawce:)

Cudownego dnia i weekendu Kochani!!!


:)

środa, 18 czerwca 2014

Następny przystanek-salon



Niebawem nasza kuchnia będzie gotowa. 

Pozostanie już wtedy przewiezienie do niej wszystkich naczyń,garnków,filiżanek pieczołowicie zbieranych i składowanych w piwnicy i domu moich rodziców. Za co należy się im serdeczne " dziękuję".

Wraz z kończeniem kuchni przez stolarza, nasze myśli krążą już pomału w kierunku salonu.

Moje przynajmniej skupiają się obecnie na znalezieniu idealnie-perfekcyjnej (jak żartuje M) sofy, a raczej narożnika.
 Marzy mi się narożnik w szarości,albo graficie,wygodny, nie za wielki, (bo cały salon z aneksem ma 20m2) i co bardzo istotne z funkcją spania.
Wybór jest przeogromny,ale nie łatwy jeśli przyjąć wszystkie moje powyższe wymagania.



źródło


źródło




źródło


źródło

Kolejną rzeczą,które usilnie poszukuję jest stolik kawowy. 

Chciałabym, aby był okrągły i bez szklanego blatu 
 (ze względu na 14-miesięcznego,wszędobylskiego Szoguna).

 W domu na walizkach królują szklane stoły,szafki i stoliki
 ( nadmienię,że to nie nasz zakup, a właścicieli mieszkania) ,a ślady małych palców ścierane są z nich przeze mnie chyba bilion razy dziennie.

 Tak więc szkło odpada.


źródło



źródło



źródło


źródło

źródło

źródło




źródło

Ten stolik kawowy urzekł mnie od razu jak zobaczyłam go na blogu Kasi TUTAJ
Nie wiem niestety gdzie mogę go dostać:/ Nad czym ubolewam za każdym razem jak go widzę!
A byłby idealny!!!


źródło


źródło


W naszym salonie widziałabym choć jedno z tych boskich krzeseł...



żródło


a może bujane..?


Ściskam Was bardzo mocno!



:)