piątek, 29 sierpnia 2014

Wielkie oczekiwanie i konik Dala



To już dziś, za kilka godzin będziemy w komplecie:) M już pędzi do nas,a my...?Tez nie próżnujemy. 

Już rano byliśmy uporządkować mieszkanie po kładzeniu listew przypodłogowych. 

Nie byłabym sobą,gdybym nie wzięła całego bagażnika rzeczy,tak żeby przy właściwej przeprowadzce było ich mniej.

Wiertarka też poszła dziś w ruch, czego efektem są cztery dziury zrobione w salonie.

 Opłacało się,bo gwasze kupione cztery lata temu w jednej z wrocławskich galerii w końcu doczekały się powieszenia.

Mam nadzieję,że M też się spodoba. 

Komoda L też już dumnie stoi w jego pokoju. Tak więc się dzieje.

Wszystko Wam oczywiście pokażę...tymczasem drobiazg,od FROM NORD... mój własny konik Dala:)





Czyż nie jest uroczy?








 Tak naprawdę był tylko dodatkiem do głównego zamówienia, na który składał się....?

 No właśnie, kto zgadnie co to za czarno-biały pasiak od house doctor?




Ściskam i pędzę ogarniać przestrzeń wokół póki L śpi.



:)



środa, 27 sierpnia 2014

Króliczek dla Jasia



 Dziś już środa,a to oznacza,że do przyjazdu M zostały dwa dni! 

Już w ten piątek, nasza rodzina po wakacyjnej przerwie będzie znowu w komplecie:)

Wraz z przyjazdem M, czekać nas będzie przeprowadzka i mnóstwo spraw do załatwienia.

Tymczasem znalazłam wolną chwilę na zrobienie specjalnego prezentu dla Synka jednej z moich Czytelniczek.
Już wiem,że paczuszka doszła,więc mogę pokazać co otrzymał Solenizant na Drugie Urodziny!












Mam nadzieję,że prezent się spodobał i znajdzie miejsce w pokoju Malucha:)

Ja, zmykam czekać na przesyłkę z FROM NORD. Wiem, że kurier będzie lada moment,a ja nie mogę się już doczekać.



Ściskam i do spisania!!!


:)

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Sofa





Trochę mnie nie było,ale już się usprawiedliwiam:)

Na weekend rodzice wyjechali,więc znowu w domu rządziliśmy razem z L i psem,tak na dokładkę.

Nie próżnowaliśmy i codziennie byliśmy nad morzem. Dodajmy do tego jeszcze wczorajszą rocznicę ślubu moich rodziców,a zrobi się BARDZO intensywny weekend.

Do tego stopnia,że wczoraj wieczorem usypiając L zasnęłam razem z nim.

Wracając do tematu sofy, to przyszła punktualnie po całych siedmiu tygodniach!

Nie mogłam jej od razu wstawić do salonu,bo musiałam zaimpregnować naszą dębową podłogę.

 Jak się okazało proces schnięcia trwał ok.doby,więc wszystkie meble z salonu musiały być wyniesione.

Jak skończyłam  zabezpieczanie w ten sposób podłóg w całym mieszkaniu, wtedy nadszedł długo oczekiwany moment...





...i kolejny szarak zawitał w naszym mieszkaniu.






 Wybierając sofę kierowaliśmy się przede wszystkim jej gabarytami. Nie mogła być za duża,bo salon jest niewielki,a musiało zostać miejsce na odsunięcie krzeseł przy wyspie.
Mnie zależalo na jak najwiękzej powierzchni spania, dla M liczyła się też długość,bo do niskich nie należy.
Wybór padł na sofę ROCK , bo spełniła powyższe wymagania. 
Zdecydowaliśmy się też na węższe boki,gdyż każdy zaoszczędzony centymetr się liczył.

Czy jest wygodna to się okaże,bo jeszcze testowana nie była.

Do niej dokupiliśmy okrągły puf o średnicy 50cm.








Kilka dobrze już znanych poduszek, futrzak na podłodze i zrobiło się jak w domu...





Już za kilka dni przyjazd M i w końcu pierwsza noc w naszym mieszkaniu.

Miłego ostatniego już tygodnia wakacji!!!



:)

środa, 20 sierpnia 2014

Schyłek lata...



Już jest blisko,czuć go w powietrzu i każdym silniejszym podmuchu wiatru. 

Zwiastunem są mniejsze rzesze turystów i krótsze kolejki w kawiarniach.
 
 Schyłek lata ,czyli moja ukochana część wakacji właśnie nadchodzi.

Cieszę się podwójnie,bo już za półtora tygodnia czeka nas przyjazd M i przeprowadzka!

Następnie kilkanaście dni w naszym Miejscu na Ziemi i powrót do Domu na Walizkach.








Jednak zanim to nastąpi cieszę się ,każdym dniem i chwilą nad moim ukochanym pustym morzem.

Dopiero teraz jestem w stanie naprawdę wypocząć, wsłuchując się we wspaniały szum fal, odgłosy mew.

Siedzimy  na kocu razem z L rzucając na zmianę patyka naszemu psu. 

Patrzę na tę jego radość, słucham głośnego śmiechu ze wspólnej zabawy z czworonogiem.

Jeszcze chwila i  nasza rodzina będzie w komplecie.

Wiem,że nic więcej do szczęścia nie potrzebuję.







Ściskam!


:)

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Wszędzie dobrze,ale...


Weekend minął nam na przygotowaniach do przyjazdu z wojaży Naszych Obieżyświatów:)

Już w sobotę skoro świt razem z L byliśmy na zakupach, by móc przyrządzić pyszny obiad na ich przyjazd.

Nie obyło się też bez czegoś miłego dla oka i nosa... 

Białe goździki przyjechały ze sklepu razem  z nami.





Jest nawet jeden płatek muśnięty różem.





Do drzemki L mieliśmy już wysprzątany cały dom, obiad upichcony,więc nadszedł czas na codzienny kawowy rytuał Rodzicielki.







Na osłodę ciastka zbożowe,jednak tym razem najzwyczajniej w świecie kupione:)












Bukiet został od razu zauważony. Mam nadzieję,że będzie nas cieszył przez długi czas.

Ps. jutro bardzo ważny dzień! Po  siedmiu tygodniach ma przyjść sofa do salonu!!
 Czekam też na komodę do pokoju L.

Już nie mogę się doczekać!!!!

Ściskam Was życząc cudownego (jeszcze wakacyjnego) tygodnia!!!



:)




piątek, 15 sierpnia 2014

Nasze życie towarzyskie i coś dla najmłodszych

 Witajcie!

Dziś kolejny post z cyklu szybkich,bo właśnie znad morza nadciąga burza i zaraz będzie trzeba poodłączać wszystkie urządzenia. No,ja przynajmniej tak robię.

Oprócz tego w tym tygodniu moi rodzice z bratem wyjechali na urlop,więc na domowym placu boju zostałam sama z L i naszym sznaucerem.
 Jeszcze nigdy nie byłam sama z L kilka dni i NOCY,więc trochę się zastanawiałam jak będzie. 

Okazało się,że jest lepiej niż przypuszczałam, a sukces tkwi w dobrej organizacji.

Ten tydzień minął nam zdecydowanie pod znakiem gości i odwiedzin wszelakich.

Kilka kilometrów od nas, nad morzem już od tygodnia jest kuzynostwo mojego M z dziećmi, których chętnie odwiedzamy. 
Po kilkugodzinnej zabawie na świeżym powietrzu z kuzynostwem  L przesypia całe noce. 
Polecam więc wszystkim takie rozwiązanie:)

Oprócz tego nadrabiamy zaległości towarzyskie. 

W końcu znalazłam czas na spotkania z dawno niewidzianymi  koleżankami, które również są (przede wszystkim) Mamami,więc dzieci mogły skorzystać ze wspólnej zabawy,a my porozmawiać i wymienić doświadczenia.

 Z okazji tych wizyt powstały specjalne personalizowane obrazki jako dodatki do upominków. 

Skarbnicą inspiracji na ciekawe grafiki do pokojów dziecięcych okazał się jak zawsze pinterest.

Potem wystarczyło kilka wieczorów, kolorowych papierów, ramek by powstały...





Króliczki dla  trzymiesięcznej Poli...





i jej starszego brata Janka.











  Pirat dla Tymka.

Mamy obdarowanych Malców zachwycone,ale uśmiechy dzieci są zawsze najlepszą nagrodą.





 Tymek  będzie mieć szykowany pokój w stylu marynistycznym,więc trafiłam w dziesiątkę.





A Wy wolicie kupione prezenty, czy te zrobione własnoręcznie?

Miało być krótko, a rozpisałam się jak nigdy...:)

U nas już pada. Mam nadzieję,że jednak burza nas ominie.

Ściskam Was MOCNO!!!!


Buziaki i miłego długiego weekendu Kochani!



:)

wtorek, 12 sierpnia 2014

Działania na tarasie zimowym


Nie było mnie tutaj trochę,ale już się melduję.  Sporo się u nas ostatnio działo.

 Przyjazd nad morze rodziny mojego M z dziećmi i drugiej babci naszego L. 

Codzienne wizyty nad morzem i zabawa do wieczora L z kuzynostwem,tak mijały nam dni.

Udało się jednak znaleźć chwilę dla naszego tarasu zimowego/trzeciego pokoju.
 




Trafiło tam jedno z odświeżonych przeze mnie krzeseł ogrodowych o których pisałam TUTAJ











 Lampa kupiona do kuchni okazała się idealna do tego pomieszczenia.

Poszukiwania idealnego oświetlenia do kuchni trwają więc nadal.










Obecnie tak się prezentuje ta przestrzeń.

 Mamy zamiar na tle ściany z cegieł postawić sofę z funkcją spania,ale to jeszcze chwila.

Tymczasem, JUŻ za tydzień ma dojść długo oczekiwana sofa do salonu. 

W pokoju naszego L, też niebawem pojawi się pierwszy mebel.

Teraz zmykam,bo czeka nas dziś szczepienie L,a potem tradycyjnie już plażowanie.



Ściskam Was MOCNO i dziękuję, że zaglądacie!!!!!



Buziaki


:)

środa, 6 sierpnia 2014

Plakaty doczekały się oprawy

 

Plakaty wygrane przeze mnie w kwietniu w końcu doczekały się odpowiedniej oprawy. 

Wraz z  przyjazdem brata na urlop, przyjechały więc zamówione ramki i półki na grafiki.

Od dawna wiedziałam w którym miejscu zostaną powieszone. 

Po małej zmianie decyzji  co do długości półki w kuchni,
(początkowo miały tam być dwie krótsze,ale jedna dłuższa zwyciężyła)
 nie pozostało nic innego jak brać wiertarkę w dłoń.

Tydzień zaczął się,więc pracowicie,bo oprócz grafik zawisła też półka na książki i lampa,ale  o tym następnym razem.




 Zdecydowanie najbliższa memu sercu...

Wybierając ją wiedziałam dokładnie,że musi znaleźć się w naszej kuchni.










 Świecznik, jeden z pierwszych prezentów na nowe mieszkanie:)





Drugi plakat znalazł miejsce dla siebie w salonie. 
To nic,że na sofę musimy poczekać jeszcze dokładnie 13 dni...
Zaraz nad nią cieszyć oko będzie jednoślad:)
 




 Ostatni, zawędrował na razie do łazienki.






Została mi jeszcze jedna wolna półka, więc znalezienie dla niej odpowiedniego miejsca to tylko kwestia czasu:)

Powiem Wam,że niby nic,kilka półek a cieszy mnie to niesamowicie.
Każda, nawet mała zmiana w naszym pierwszym mieszkaniu jest dla mnie ważna, bo przybliża nas do zamieszkania w nim.

Jeszcze tylko kilka tygodni...



Ściskam Was MOCNO!!!!


:)
 

niedziela, 3 sierpnia 2014

DIY balkonowe,czyli czarny spray sprawcą zamieszania



Odkąd w połowie lipca po raz pierwszy trafił w moje ręce, już wiedziałam,że szybko się nie rozstaniemy.
  
Gdy tylko, przywędrowało ze mną do domu pierwsze jego opakowanie, nerwowym poszukiwaniom przedmiotów, które mógłby za swoją sprawą odmienić, nie było końca.

  Zaczęło się od przeszukania ogródka rodziców. Następnie padło na piwnicę.

Na pierwszy ogień poszły stare krzesła ogrodowe. 

 



 
Kobiałki po truskawkach stały się nowymi donicami.











Moja szara wędrująca poduszka...i nowy koc kupiony na wyprzedaży w dobrze znanym sklepie z pewnym owadem w kropki:)








Krzesła z granatowych stały się czarne i błyszczące.















Natomiast do zmiany stołu posłużył mi czarny matowy spray.





Biały koszyk (znaleziony w piwnicy) został odświeżony i służy obecnie jako gazetnik.





Koszt zmiany niewielki,a rodzice po powrocie z urlopu mieli niespodziankę.

Chyba im się spodobał nowy wygląd balkonu,bo teraz chętniej spędzają na nim wieczory.

Była to moja pierwsza przygoda ze sprayem,ale już wiem, że  nie ostatnia... 

Kolejne rzeczy mam na celowniku...




Miłego tygodnia Kochani!


:)