Odkąd w połowie lipca po raz pierwszy trafił w moje ręce, już wiedziałam,że szybko się nie rozstaniemy.
Gdy tylko, przywędrowało ze mną do domu pierwsze jego opakowanie, nerwowym poszukiwaniom przedmiotów, które mógłby za swoją sprawą odmienić, nie było końca.
Zaczęło się od przeszukania ogródka rodziców. Następnie padło na piwnicę.
Na pierwszy ogień poszły stare krzesła ogrodowe.
Kobiałki po truskawkach stały się nowymi donicami.
Moja szara wędrująca poduszka...i nowy koc kupiony na wyprzedaży w dobrze znanym sklepie z pewnym owadem w kropki:)
Krzesła z granatowych stały się czarne i błyszczące.
Natomiast do zmiany stołu posłużył mi czarny matowy spray.
Biały koszyk (znaleziony w piwnicy) został odświeżony i służy obecnie jako gazetnik.
Koszt zmiany niewielki,a rodzice po powrocie z urlopu mieli niespodziankę.
Chyba im się spodobał nowy wygląd balkonu,bo teraz chętniej spędzają na nim wieczory.
Była to moja pierwsza przygoda ze sprayem,ale już wiem, że nie ostatnia...
Kolejne rzeczy mam na celowniku...
Miłego tygodnia Kochani!
:)
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisany artykuł.
OdpowiedzUsuń