Nie wiem jak to się stało,ale opublikowany post zniknął, a wraz z nim Wasze komentarze:(
Zamieszczam go więc raz jeszcze. Mam nadzieję,że już tym razem będzie bez psikusów!
Pisałam,że po wyjątkowo krótkim (dla nas) weekendzie, pora jakoś osłodzić sobie nadchodzący tydzień. Idealna wydaje się tarta truskawkowa z białą czekoladą....
składniki:
ciasto
szklanka mąki
30g cukru (ja użyłam brązowego)
125g pokrojonego w kostkę masła (najlepiej użyć schłodzonego)
1 łyżka wody
masa
250g serka mascarpone
1 tabliczka białej czekolady
ok 1kg truskawek
wykonanie:
Do miski dajemy mąkę, pokrojone masło, cukier i łyżkę wody. Zagniatamy ciasto, zawijamy w folię i dajemy na 30min. do zamrażalnika.
Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 180 stopni.
Ciasto wyciągamy z zamrażalnika, wykładamy na natłuszczoną formę i nakłuwamy widelcem.
Pieczemy ok 20-25min, aż zyska złoty kolor.
Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Jak trochę ostygnie dodajemy serek mascarpone i dokładnie mieszamy,aż do uzyskania jednolitej masy.
Następnie masę dajemy do schłodzenia do lodówki na ok 1 godzinę.
Masę nakładamy na spód tarty,a na wierzch układamy truskawki.
Gotowe!
Kawałek widoczny powyżej zniknął w mgnieniu oka zaraz po zrobieniu zdjęć.
Reszta tarty czeka w lodówce na powrót M z pracy.
Reszta tarty czeka w lodówce na powrót M z pracy.
Pisałam też,że nie mogę od kilku dni oderwać się od pewnej książki. Na czytanie wykorzystuję drzemki L.
Mowa była o...
W miejscu tym chciałabym podziękować L, który bawiąc się grzecznie pozwolił Rodzicielce na napisanie od początku raz jeszcze tego posta!
Ściskam i miłego dnia życzę!
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz