Oj,coraz trudniej mi się wstaje, gdy za oknem jeszcze ciemno i zimno.
Mam wrażenie,że to środek nocy, a nie ranek.
Gdyby nie L,pewnie nie wychodziłam spod kołdry do południa.
Mam wrażenie,że to środek nocy, a nie ranek.
Gdyby nie L,pewnie nie wychodziłam spod kołdry do południa.
Też tak macie?
To znaczy wychodziłabym coś zjeść,a jeszcze lepie,j gdyby to jedzenie samo przyszło do mnie:)
Są takie dni,że nie mam pomysłu na obiad. Sprawdzam wtedy zawartość lodówki i kombinuję.
Z takich kombinacji wyszły wczoraj placuszki dyniowe.
Mój debiut w tym temacie.
składniki:
purée z 1/2 kg dyni (ja użyłam piżmowej)
3 łyżki jogurtu naturalnego (opcjonalnie)
2 jajka
4 łyżki oleju roślinnego
2-3 łyżki cukru
1 i 1/3 szklanki mąki pszennej
2 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
1/2 łyżeczki imbiru
wykonanie:
Dynię obieramy,usuwamy nasiona , kroimy w kostkę i gotujemy do miękkości.
Tak ugotowaną dynię blenderujemy.
W misce mieszamy purée z dyni z jogurtem naturalnym. Następnie dodajemy jajka, olej, cukier i mąkę wcześniej przesianą i wymieszaną z proszkiem do pieczenia, solą i imbirem.
Całość miksujemy do uzyskania jednolitej konsystencji i połączenia się składników.
Na rozgrzaną i posmarowaną olejem patelnię nakładamy po jednej pełnej łyżce ciasta. Pamiętajmy o zachowaniu odstępów i wyrównaniu powierzchni nakładanego ciasta.
Placuszki pieczemy na niezbyt dużym ogniu.Gdy lekko urosną przewracamy je na druga stronę i smażymy do uzyskania złotego koloru.
Placuszki można posypać cukrem pudrem,lub podawać z powidłami śliwkowymi,czy musem jabłkowym.
Gotowe!!
Smakowały wyśmienicie z dżemem truskawkowo-cytrynowym.
Smacznego!!
Tak nam posmakowały,że już szukam wersji na słono.
Ściskam Was życząc cudownego weekendu.
Nasz będzie wyjątkowy ze względu na naszą Rocznicę Ślubu...to już drewniana!
Buziaki
:)
Tak nam posmakowały,że już szukam wersji na słono.
Ściskam Was życząc cudownego weekendu.
Nasz będzie wyjątkowy ze względu na naszą Rocznicę Ślubu...to już drewniana!
Buziaki
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz